Nikt nas do wyboru Haliny
Poświatowskiej na patronkę naszego liceum nie przekonywał, nie
namawiał. Spontanicznie i z radością rozmawialiśmy o niej w szkole i
poza nią. Nie sposób zapomnieć, że moda na jej poezję
wybuchła
przed kilku laty nagle i trwa do dzisiaj. Ale nas poruszyła jej
tragiczna choroba serca i heroizm w walce z własnym ciałem,
samozaparcie i pęd do widzenia wszędzie nadziei, jej wielki apetyt
na życie.
Urodziła się w Częstochowie 9 lipca 1935r. Jej życie to całe lata
leczenia w szpitalach i samotniach. Choroby serca nabawiła się,
bowiem w dzieciństwie, a była ona następstwem groźnej anginy i
trudnego okupacyjnego życia. Swoją wielką miłość, Adolfa
Poświatowskiego, poznała w sanatorium. Był studentem łódzkiej
“Filmówki”. Haśka, bo tak ją nazywano, po niecałych dwóch latach
małżeństwa została wdową.
W 1958 roku ukazał się jej pierwszy tomik poezji pod tytułem “Hymn
Bałwochwalczy”. Do zapisywania okruchów myśli i uczuć namówiła ją
Wisława Szymborska. I tak poezja stała się i pasją i terapią dla
młodej dziewczyny.
Przyjrzyjcie się naszym polskim poetkom. Są smutni, rozczarowani,
zasępieni i tragiczni. A nasza Haśka, w swojej ciężkiej chorobie,
byłą miłośniczką wszystkiego, co tętni życiem, rozwija się, rozpala
słońcem i radością. Apetyt na życie miała także w 1958 roku, kiedy
to przeszła operację serca w Stanach Zjednoczonych. Była
to operacja udana, ale ciężka, a Haśka – dzięki swemu samozaparciu i
optymizmowi przeżyła jeszcze dziesięć lat. Po roku 1958 wydała
kolejne dwa tomy wierszy: – “Dniu dzisiejszy” (1963) i “Odę do rąk”
(1966) oraz tom prozy – “Opowieść dla przyjaciela” (1967).
Zmarła w Warszawie, 11 października 1967r., w kilka dni po drugiej
operacji serca. Haśka żyła wielowątkowością życia. Była zachłanna na
wiedzę, błyskotliwa, spontaniczna i niezwykle pracowita. Z uporem
zabrała się po pierwszej operacji serca do studiowania na Smith
College, Northampton, Massachusetts. Studiowała filozofię, logikę,
uczyła się języka angielskiego i niemieckiego, pisała wiersze,
tłumaczyła z angielskiego i francuskiego, uczyła się hiszpańskiego.
Żyła – mimo wszystko i na przekór wszystkiemu, nie zauważała
przeszkód, a kiedy jej doskwierały, po prostu je pokonywała – z
wiarą i przekonaniem, że są po to, aby je właśnie pokonywać.
“Żyje się tylko chwilę” – pisała. Dla niej “czas był przezroczystą
perłą wypełnioną oddechem”. Tą perłą, zrodzoną w cierpieniu, była
jej poezja i ona sama – niosąca człowieczy trud z godnością i
optymizmem. Mieć apetyt na życie i wykorzystywać jak najlepiej swój
talent
i
możliwości – to była dewiza Haśki. To jest nasza dewiza.
“Uśmiechajcie się do niej” – napisała do nas Wisława Szymborska,
kiedy nadaliśmy naszemu liceum imię Haliny Poświatowskiejk. Będziemy
uradowani, jeśli Wy uśmiechniecie się do naszej Haśki. |